fajnie skitrany malec. Ale miałem niemałą przygodę. Sygnał mi strasznie pływał i kręciłęm siętam i spowrotem. Przy tym wielkim drzewie na początku alejki zatrzymałem się żeby zerknąć na telefon a nagle zaraz przede mną srak naptał. Żeby tego było mało, kiedy już wracałem ze skrzynki w kierunku parkingu, dokładnie w tym samym miejscu usłyszałem dziwne 'trach' w koronie drzewa, odwróciłem się za siebie i w tym momenciu metr za mną runęła na ziemię wielka gałąź. Czy powinienem zacząć czodzić do kościoła?