Jednym z moich dzisiejszych celów keszerskich była właśnie ta mini seria. Kiedy zacząłem szukać pierwszego kesza, myślałem, że mimo że keszy jest tylko 5, to spędzę przy każdym dużo czasu ze względu na dość okrojone wskazówki i spojlery. Jednak wcale tak nie było. Niemniej seria taka w sumie o niczym, a kesze poukrywane byle gdzie, aby było. Rekompensatą za to, jest miejsce ukrycia ostatniego kesza, bo jest tam naprawdę ładnie i do tego są super single rowerowe, co mnie bardzo zaskoczyło. Dzięki za 5 keszy do kolekcji i pokazanie fajnej, rowerowej górki. Pozdrawiam :)
Tutaj pierwsze co znalazłem, to dużego kozaka, dopiero po chwili zaraz koło niego dostrzegłem kesza. Nie był w ogóle zamaskowany, więc po wpisie to zrobiłem. Tutaj bardziej zachwycił mnie grzyb niż kesza dlatego zrobiłem im wspólną fotkę, żeby nie było.