Mój wpis z lipca 2017: (...) będę się tu musiał jeszcze raz pojawić... No i się pojawiłem po ponad 3 latach. Kiedy byłem na kordach przypomniały mi się te mozolne poszukiwania w 2017 roku i trochę obawiałem, że znowu spędzę tu sporo czasu wychodząc z niczym. Na szczęście los okazał się łaskawym i znalazłem kesza po niecałych 5 minutach. Rzeczywiście kesz na pewno nie jest tam, gdzie być powinien, bo całe maskowanie leżało po prostu na ziemi przy drzewie. Logbook nieźle zmaltretowany, ale suchy. Jakoś się tam wpisałem, ale ciężko było. Odłożyłem kesza razem z maskowaniem w bardziej intuicyjne miejsce (GDZIEŚ W ROBINII). Fajnie, że kesz jednak jest na miejscu i oby przetrwał następne lata. Miejsce klimatyczne, tylko szkoda, że już tak mało nagrobków zostało, a lokalna społeczności coraz bardziej zaśmieca to miejsce. Szkoda, że tak wygląda pamięć o naszych przodkach... ale co zrobić. Dzięki za kesza i pozdrawiam :)