Po kilku nieudanych próbach dotarcia autem z różnych stron, wróciliśmy do punktu wyjścia (szlabanu) i poszliśmy do skrzynki na piechotę. Niestety, byliśmy na tyle zmęczeni, że ani nie odgadliśmy "problemu", ani nie dopasowaliśmy miejsca do fotki. Nie chcąc tracić czasu i sił pognaliśmy na "nocniki". Wrócimy tu za dnia :)