W drodze do zimowita kilka rzeczy się wydarzyło. Policja, armatka rozpylająca jakieś bliżej nieokreślone g..wno na cały park, mnóstwo komarów, trawa mokra więc buty też, po drodze nawet nie liczę ile ślimaków rozdeptalem... Ale najlepsze - znalazłem dziurę. ale oczywiście łapska mam za grube, więc siedzę z jakimś patykiem i próbuje to wyciągnąć... minuty lecą, komary tną coraz bardziej, nagle patrzę, dziura ma drugi koniec otwarty... szybki wpis i w nogi. dzięki za kesza
bawiłem się przednio :D