2020-07-19 22:39 zueira (4287) - Komentarz
Było to tak.
Krowy przywieziono mi na kwarantannę w tytułem niespodzianki. Potem pojechały na zlot w Zawadach z nadzieją przeniesienia pastwiska o trzysta kilometrów. Niestety właściwego pastwiska nie znaleziono mimo wytrwałych poszukiwań. QbaPL przewiózł więc krowy samochodem z powrotem do Warszawy. Znalazł pastwisko po drodze, ale za małe i krowy by się nie mogły na nim paść swobodnie. Następnie interwencja Państwowej Inspekcji Pracy umożliwiła organizację TrollTouru w Bornem Sulinowo, na którą to organizację dala ledwie tydzień, co znów opóźniło wymarsz krów na pastwisko. Rozczarowanie brakiem pastwisk pod Częstochową oraz konieczność przewiezienia bagażu przez bardziej skomplikowane warunki spowodowały, że krowy tym razem zostały w domu, aż mnie Autorka łapała na urlopie, że mam umieścić krowy wreszcie w terenie. W końcu przydarzyła się leniwa niedziela, gdy zrobiłam sobie wieczorną wycieczkę w okolice Legionowa. W efekcie krowy przemieściły się o kilometr. Bez roweru nie udałoby mi się w pojedynkę zaprowadzić krów na pastwisko.