Poprzednie podejście nie zakończyło się sukcesem, potem kilka razy przechodziliśmy obok ale...okoliczności były niesprzyjające. Dziś przybyliśmy przygotowani (poczytaliśmy i przemyśleliśmy conieco) i mocną grupą. Dwie osoby na czatach, dwie działały w środku. Strzał bez pudła!
Mieliśmy trochę problemów z odłożeniem kesza (przez 20 minut ok. 18stej nie było go na Czartorii), musieliśmy go zabrać ze sobą i wrócić po krótkim spacerze. Na szczęście udało się bezszelestnie odłożyć na miejsce. Mocne wrażenia gwarantowane :D