I ja zmarznięty, przemoczony dotarłem na miejsce zlotu. Szybkie
rozłożenie namiotu i na spotkanie pod plandeką, a później przy watrze.
Mimo wielkiego zmęczenia, zebrałem trochę sił na nocne keszowanie w
okolicy z super zespołem. Do 4 nad ranem nie wytrwałem, bo rano trzeba
wstać i dalej w las
Pozdrawiam wszystkich i do zobaczenia przy keszu lub na następnym spotkaniu.