Wpisy do logu Marian. Bohater OC 5x 0x 5x 1x Galeria
2020-05-23 12:08 meteor2017 (3454) - Znaleziona
Jako, że już od dawna nie mamy ciśnienia na FTFy, to gdy wieczorem przyszło powiadomienie o nowej skrzynce, nie spieszyliśmy się, tylko spokojnie wyspaliśmy i rano skoroświt ok. 10:30 wyruszyliśmy rowerowo w teren. Mieliśmy pełne sakwy wyposażenia, bo nie wiadomo co nam tam Werrona tym razem przygotowała... zabraliśmy:
- wodery - bo to w bagiennych rejonach lasu,
- spore ilości płynów przeciw komarom - niby komarów teraz nawet na mokradłach niewiele, ale ze względu na bliskość bagien może będą niezbędne,
- saperkę - ten atrybut łopatki był niepokojący,
- sprzęt wspinaczkowy - no bo gdzie ukryć w środku lasu skrzynkę bardzo dużą? Albo pod ziemią, albo wysoko nad ziemią,
- hamak i płachtę namiotową - skoro to nie jest szybka skrzynka, w razie czego jesteśmy przygotowani. by do końca weekendu,
- suchy prowiant i mokre picie - w ilości wystarczającej na czynności keszowe trwające cały weekend
Jak się okazało, część z tego sprzętu faktycznie się przydała.
No i jedziemy. Gdy byliśmy już o kilkaset metrów od kesza, mogliśmy iść idealnie za kukaniem kukułki, zamiast według wskazań GiePSa. Hmmm, sztuczna kukułka keszowa? Chwilę później na dróżce od kesza zauważyliśmy idące dwie postacie - no to po FTFie... ale, ale, przecież to Werrona w towarzystwie Stefana, kolegi Pana Mariana. Okazało się, ze byli odwiedzić Pana Mariana w tych leśnych ostępach. Chwila na pogaduchy i jedziemy dalej.
Dotarliśmy na miejsce, zrobiliśmy wizję lokalną co i jak, a potem do roboty... po jakimś czasie zwątpiliśmy, czy dobrze kombinujemy. Szybki kontakt z Werroną, która upewniła nas, że dobrze szukamy, tylko mamy się bardziej przyłożyć. No to lu... w końcu dostaliśmy się do kesza, a w 2-3 minuty później, ledwie namierzyliśmy logbook, certyfikat (a jednak FTF) i rzuciliśmy okiem na fanty, na horyzoncie pojawiła się jakaś postać tnąca na przełaj. Okazało się, ze to kolega lec (ależ często się ostatnio spotykamy)... ten to ma wyczucie, przyszedł idealnie na gotowe (no dobra, pomógł nam potem odłożyć i ponownie zamaskować kesza).
Lec również przyszedł wyposażony podobnie jak my, czyli wyglądał jak szeregowy w pełnym rynsztunku na karnym biegu (też dobrze zna kesze Werrony i wie czego się spodziewać), poza tym był zaopatrzony w psa tropiącego. W sumie faktycznie nie była to szybka skrzynka, zeszło się nam prawie dwie godziny, bo szukanie, schowanie i maskowanie, do tego odpowiedni wpis w logbooku, a na dokładkę pogaduchy nad keszem. W końcu odłożyliśmy, zamaskowaliśmy i każdy ruszył w swoją stronę.
P.S. W logbooku narysowaliśmy komiks, wyjaśniający całą tę sytuację... ale Werrona, jeśli chcesz go przeczytać, to musisz podjąć skrzynkę, he, he.