Największy na świecie niekomercyjny serwis geocachingowy
GeoŚcieżki - skupiające wiele keszy
Ponad 1000 GeoŚcieżek w Polsce!
Pełne statystyki, GPXy, wszystko za darmo!
Powiadomienia mailem o nowych keszach i logach
Centrum Obsługi Geokeszera wybierane przez Społeczność
100% funkcjonalności dostępne bezpłatnie
Przyjazne zasady publikacji keszy

 Wpisy do logu Marian. Bohater OC    {{found}} 4x {{not_found}} 0x {{log_note}} 5x Photo 1x Galeria  

3361018 2020-05-23 16:40 rekomendacja lec (user activity1078) - Znaleziona

Znaleziono podczas słonecznej, puszczańskiej psio-wędrówki.

Kiedy pokazała się kolejna, marianowa skrzynka i do tego w bardzo atrakcyjnej wędrówkowo okolicy postanowiłem zmienić plany psio-wędrówki i zamiast do Lasu Rdziejowickiego wybraliśmy się do Puszczy Bolimowskiej. Kiedy zbliżaliśmy się w okolice keszo-miejscówki zaczęły się dziać dziwne rzeczy. Na rozstajach dróg jakaś napotkana kobieta powtarzała w kółko: "to straszne", "jak to możliwe" "a to ruda suka"... niektórych słów nie dawało się zrozumieć ale powoli wyłaniał się obraz błąkającej po okolicy zjawy. Jak się okazało, przyczyną całego nieszczęścia był brak opadów deszczu. Miejscowa topielica, widywana do tej pory na bagnach, wpadła w szał i szukając nowego miejsca bytowania zaczęła podchodzić pod zabudowania znajdującego się nieopodal Antoniewa. Uwodząc mężczyzn, odbierając im alkohol oraz wyjąc po nocy pieśni miłosne sprowadziła na mieszkańców trwogę i wściekłość. Wtedy stało się najstraszniejsze... jeden z mieszkańców nie wytrzymał, że ciągle ktoś podprowadza mu zdobyty z takim trudem bimber więc postanowił rozprawić się z gadziną. Wziąwszy ze sobą łopatę, pojemnik z metanolem (żeby struć gadzinę) i kołek cisowy skoro świt poszedł w las tam gdzie najczęściej ją widywano. Dalej ciężko było zrozumieć treść bo niezrozumiałe, bełkotliwe słowa przeplatane były szlochem kobiety. Dopiero kiedy szloch ustał dało się zrozumieć zakończenie tej historii. Kiedy Marian T. (RODO) nie wrócił po trzech dniach (po trzech bo po dwóch było to normalne) najodważniejsi z odważnych poszli na poszukiwania i znaleźli... [ocenzurowano żeby niewinnych dziatek nie straszyć].
Nastrojony opowieścią i zaopatrzony odpowiednio (skąd wiedziałem, że idąc do lasu trzeba na spacer wziąć największą łopatę z domu to nie wiem...) zbliżałem się do w keszowego miejsca. Mój pies szybko złapał trop i pognał jak strzała do leżących i proszących się o pożarcie kanapek. W ich obronie wyskoczył jak meteor z krzaków, chyba jeden z tych odważnych co poszli szukać Mariana a za nim w lavinie zieleni dostrzegłem również nie mniej odważną jego towarzyszkę. Ostatnie co pamiętam to toast za Mariana... resztę przykryła mgła zapomnienia. Po powrocie do domu, znalazłem w plecaku naostrzony kołek z przyczepioną do niego...[ocenzurowano]. Może ktoś inny zna zakończenie tej historii...

ps. po ostatnich wydarzeniach widziano podobno Mariana w niedalekim Żyrardowie jak prowadzał się z jakąś czerwonowłosą dziewoją ale może się to komuś tylko przywidziało ;)

pss. dzięki za miłe towarzystwo, odwalenie za mnie brudnej roboty, nietuzinkową skrzynkę i STF ;)

psss. a komiks jest superrrr ;)

Ostatnio edytowany 2020-05-24 11:59:29 przez użytkownika lec - w całości zmieniany 2 razy.