wszystko fajnie, tylko czemu trzeba przechodzić przez czyjąś posesję? (innej drogi nie znaleźliśmy). Sam keszyk bardzo porządny, pieczatka rewelacyjna, ale na znaczki juz się niestety nie załapaliśmy. Ciekawe co za burak zostawił przy nim puszkę po "okocimiu"
- czyżby skacowany po wczorajszym ognisku keszer? oj, nieładnie...