Koncepcja była, żeby jakąś wiedźmę spalić na stosie, znaczy w ognisku, co by fatalną pogodę odczarować. Szczęśliwie do tego nie doszło, a chyba pogodę odczarował swoim przybyciem Sebastian. Niedzielny poranek to wielkie suszenie wszystkiego.
Dziękujemy za spotkanie, możliwość pogadania przy ognisku. Jak zawsze nie jest ważna pogoda, gdy tylu zakręconych keszerów spotyka się przy jednym ognisku.
Niestety po raz kolejny "czwarta nad ranem" i "latający logbook" nas ominęły. Ale co się odwlecze to nie uciecze
Pozdrawiamy wszystkich serdecznie. Ania i Marcin