Tutaj złapał nas zmrok, a my nie byliśmy na to przygotowani, więc pojechaliśmy samochodem jak najbliżej się dało, a później w ruch poszły telefony z latarkami. Na szczęście Don Vito szybko odszukał pojemnik i po chwili mogliśmy się już ulatniać. Dzięki.