2020-02-20 11:59
grrrusza
(2871)
- Komentarz
Dziś zrobiłam sobie nalot na szczebrzeszyńskie wyimki oraz kilka innych, które stanęły mi na drodze. Oj, łatwo nie było. Do niektórych wracałam po kilka razy. Bo albo nie mogłam znaleźć, albo ktoś rower postawił na keszu, albo nie mogłam wydłubać pojemniczka. Wyglądało to marnie, ale skończyło się dobrze. Tylko ten ostatni się nie poddał, pozostałym wreszcie jakoś dałam radę (moim następcom radzę zaopatrzyć się w porządny magnes, aby psotnika ściągnąć niżej). A miasteczku zafundowałam wiosenne porządki, wyczyściłam je ze wszystkich pajęczyn. Dziękuję za szczebrzeszyńską przygodę :)
Szczypce nie wchodzą między pręt, a podmurówkę. Tu najlepszy byłby ogonek do wyciągania. Mnie udało się tylko dotknąć kesza :(