Kesz zaliczony z Soutyssem w ramach drugiej części poświątecznego ścieżkowego spaceru. Okolice miejsca ukrycia namierzyliśmy szybko, gorzej z podjęciem kesza, bo ta sztuka udała nam się dopiero przy drugim podejściu. Znowu Soutyss miał zdecydowanie lepsza passę, mi pozostało szukanie zagubionych logbookow i zakrętek. Pocieszam się jednak, że gdyby nie ja to byśmy się nie wpisali