W jakimś sensie tak.
To znaczy rozmnożyla się gruba kredka spod kolumny Zygmunta, wydając na świat trzy geokredki. Nie są to identyczne trojaczki, więc każda ma inne cechy. Wszystkie trzy schowały się w keszu na bulwarze, ale jak widzimy została już tylko jedna. Jeszcze nie wiemy która: czy ta co chce coś zmalować, czy ta tępa i leniwa.