Kłopoty się zaczęły, gdy Marian przyjechał do mnie do pracy.
- Słuchaj Marianna, mamy problem.
- Co się stało?
- Nie otwieraj tego przy osobach postronnych - Marian rozejrzał się dyskretnie na boki i podał mi pokaźnych rozmiarów skrzynię.
- Dobrze, to chodźmy do chłodni. Tam nikt nie lubi chodzić oprócz mnie, więc prawdopodobnie będziemy mieli spokój.
Marian położył skrzynię na blacie w chłodni, rozejrzał się dyskretnie na boki i otworzył.
- O kurtyzana... - mniej więcej tak powiedziałam. - Rzeczywiście mamy problem.
- Może tutaj to zostawimy? - Marian rozpoczął burzę mózgów.
- ??!
- Powiedziałaś, że nikt tu nie chodzi. Jest zimno i straszno. To chyba dobre miejsce?...
- Powiedziałam, że nikt nie lubi, a nie - że nikt nie chodzi. Poza tym ta chłodnia jest zimna, i jako taka nie spełnia kryterium bycia pomieszczeniem opuszczonym, a zatem urbeksem, ponieważ chłodnia opuszczona miałaby temperaturę otoczenia. Marian, masz gumy?
- O Marianno... - zawył kozim basem Marian, który w międzyczasie przestał mnie słuchać. - Gdybyś była zakochaną, nie spałabyś w tę noc, w tę jedną noc!
- Głupi, nie o takie gumy chodzi, tylko rowerowe. Pożyczysz czy mam to przywiązać do bagażnika spodniami?
- Chyba mam. Pożyczę.
- Dzięki. Jutro lub pojutrze to umieszczę w jakimś ustronnym miejscu, bo jak to tu zostawimy, to się w taki kał wpakujemy, że za żadną kaucję nas nie wykupią...
Laatst bewerkt op 2019-11-24 12:23:50 door gebruiker zueira - Aantal keren bewerkt 1 keer.