Pod tym dębem zrobili my popas. Moja osoba zjadła flaki z termosu. To mój nowy nabytek od Germanów prosto. Rewelacja tak sobie zjeść ciepłą strawę na świeżym powietrzu. Pojedli my, Mati jeszcze trochę popijał i wzięli się znowu za tego skubanca co się tak schował sprytnie. Wytężali my głowy, dedukowali ale to na nic się zdało. W końcu Mati poszedł za głosem fizjonomii a ja zadzwoniłem do tutejszego guru od keszy

To był dobry pomysł. On naprowadził mnie na właściwy trop. Tym sposobem znowu keszyna wpadła w nasze rączki.
Dziękuję i pozdrawiam.