Duży tu tłok, pełno grzybiarzy i innych spacerowiczów, w sumie nie dziwię się, bo okolica piękna. Za drugim podejściem udało się trafić na moment bez publiczności, ale z moim wzrostem było mega ciężko podjąć kesza. Co prawda wyjąć go było znacznie prościej z pomocą patyków, ale włożyć z powrotem... no cóż, trzeba było skakaćale suma sumarum pełen sukces, geokret zabrany w dalszą podróż, a Twórcy bardzo dziękuję za kesza!