2011-05-07 13:32
Nannette
(19101)
- Znaleziona
Wiem, że nie powinnam tam leźć sama ale pokusa mnie zmogła i było warto. Miłośnicy urbeksów nie mogą zaprzeczyć, że przebywanie samemu w takich obiektach ma swój dodatkowy urok. Dopóki wspomagało mnie światło słoneczne jeszcze wszystko było dobrze. Jak zaczęłam się zniżać w głąb Morii, przestałam czuć się pewnie. W końcu stanęłam w miejscu gdzie niżej tylko woda. Swoją drogą krystaliczna, przeźroczysta i niepokojąco stojąca. W świetle latarki wyglądała zielono i tylko czekałam jak wyskoczy z niej stwór podobny to tego, jaki przywitał drużynę pierścienia przy wejściu do Królestwa Krasnoludów. Starałam się nie zatrzymywać, bo wtedy słyszałam tylko kapanie wody i swój oddech. W sumie to dobrze, bo to znaczyło, że jednak jestem tam sama. Dotarłam do miejsca ukrycia kesza. Stać i patrzeć na kesza i mieć do niego tak okrutnie daleko. No ale cóż. Trzeba było dać radę. Miejsce w 100% doskonałe!