Po tego kesza miałem zamiar przyjechać już na wakacjach, powiem więcej, nawet tuż po publikacji, żeby zgarnąć jakiś certyfikat, ale wyjazd do Sławy z dnia na dzień się odkladał, aż ostatecznie skończyły się wakacje
A więc teraz, będąc na tych terenach musiałem w końcu pojechać do tej Sławy i podjąć kesza. No i udało się. W sumie nie planowałem tędy przejeżdżać, ale ostatecznie wyszło podczas jazdy, że będę przejeżdżał przez Sławę, a więc podejmę tego jednego keszyka. Pałac jest mi troszkę znany, bo przejażdzałem koło niego kilka razy, a raz robiłem mu nawet zdjęcia. Dziś udało się go zobaczyć z bliska, a nawet obejść dookoła. W większości przypadków rower jest bardzo przydatny, ale akurat tu jest niepotrzebny. Gdyby nie on pewnie wszedł bym do środka i zwiedził całą posiadłość, bo po zdjęciach w internecie widzę, że naprawdę warto. No, ale cóż, musiałem zachwycać się tylko jego urokiem zewnętrznym. Co do kesza, to namierzony błyskawicznie, bo leżał sobie na kamieniu z jednym klipsem otwartym i było go widać już z jakiś 15 metrów. Po wpisie oczywiście ukryłem go jak należy, ale trochę się zastanawiam, kto go zostawił w takim stanie, czyżby przed kimś uciekał? Niemniej dzięki za kesza i pokazanie tego kolosa z bliska. Pozdrawiam
Obrazki do tego wpisu:Od strony głównego wejścia