Skrzynka była to szybka i bardzo przyjemna a podjeta w drodze ze szczytu Wielkiej Sowy. Przy okazji w planach była część Krakena, albo 2 albo... zobaczymy na ile pozwoli pogoda. O poranku na szlaku prawie nikogo nie było więc można było keszować swobodnie. A jeszcze to zatrzęsienie jagód. Widać, że sezon w pełni. Po drodze na szczyt skropił nas lekko deszczyk. Na szczycie słońce paliło niemiłosiernie, a kiedy schodziłyśmy, dopadła nas porządna burza. Geo pies powędrował do plecaka I przynajmniej ona była sucha. Dzięki wielkie za kolejną okazję do zabawy i spaceru. za radość znalezienia i kolejny dzień z keszem. Pozdrawiamy i do zobaczenia gdzieś hen hen na keszowym szlaku.