Obiekt znalazłem o dziwo szybko i nawet za bardzo pokrzywy mnie nie poparzyły, ale to co zastałem na miejscu nie zachęcało do wejścia do środka. Z okolic studni (w której brakowało tylko trupa) wypatrzyłem nawet potencjalne miejsce ukrycia kesza, ale zdecydowałem, że jednak sobie daruję. Już byłem na ścieżce wylotowej, kiedy postanowiłem jednak "tylko spojrzeć" na kryjówkę. I tak krok po kroku koniec końców wpisałem się do logbooka
DZK!