Największy na świecie niekomercyjny serwis geocachingowy
GeoŚcieżki - skupiające wiele keszy
Ponad 1000 GeoŚcieżek w Polsce!
Pełne statystyki, GPXy, wszystko za darmo!
Powiadomienia mailem o nowych keszach i logach
Centrum Obsługi Geokeszera wybierane przez Społeczność
100% funkcjonalności dostępne bezpłatnie
Przyjazne zasady publikacji keszy

 Wpisy do logu Projekt Ekstremalny Wrocław 19    {{found}} 14x {{not_found}} 0x {{log_note}} 10x Photo 1x Galeria  

3125546 2019-07-15 16:22 rekomendacja MSB_20 (user activity574) - Znaleziona

Ten kesz kusił mnie już od dawna. Raz, że ekstremalny. Dwa, że tak wielki, że aż widoczny na zdjęciach lotniczych, a nawet satelitarnych! Dziś się całkiem ładnie wypogodziło, więc postanowiłem pojechać po pracy na drobny rekonesans. Najpierw autobusem, potem tramwajem, na koniec kawałek pieszo i już byłem na miejscu. Podobnie jak mój poprzednik Sławek, wypatrzyłem dwie drogi na górę. Od południa początkowo niby łatwo, ale im wyżej, tym gorzej. Nie lubię takich tras. Od północy natomiast na dole trudno, ale potem już tylko lepiej. Tak, to jest dobra ściana. Nawet na teraz, jeśli tylko wymyślę co zrobić z torbą, którą mam na ramieniu:DNa szczęście miałem w niej kilka metrów linki, a więc miałem czym ją wciągnąć po wejściu na górę i opuścić przed zejściem. Doskoczyłem do pierwszego chwytu i zawisłem na nim na jednej ręce. Podciągnąłem się, dosięgnąłem drugiego chwytu i już poszło gładko. Usiadłem okrakiem na górze, wciągnąłem torbę i popatrzyłem co dalej, a była tam przepaść z zielonym bajorkiem na dnie. Były też klamry w ścianie - wspaniale! Niektóre mocno zjedzone przez korozję, ale nadal wystarczająco wytrzymałe. Opuściłem torbę i ostrożnie zszedłem na dół. Całkiem tu fajnie, tylko gdzie ten kesz? Okazało się, że duży pojemnik skruszał od słońca, popękał i zszedł na peryskopową. Dzięki cumie wyciągnąłem go na brzeg i opróżniłem z wody, podobnie jak mniejszy pojemnik, który też był zalany, ale już tylko częściowo. Na szczęście strunówka była dość szczelna i uchroniła logbook od rozmoczenia, choć też całkiem suchy to on nie był. Podsuszyłem go trochę przed odłożeniem, a samego kesza zwodowałem dziurą do góry, by od razu nie zatonął (zrobi to po którymś deszczu albo silnym wietrze, jeśli ten go obróci). Na koniec kilka zdjęć na pamiątkę i bezproblemowy powrót tą samą drogą, którą przyszedłem. Fajne miejsce, fajny kesz z fajną (jak tu czytam) historią, więc zostawiam mu gwiazdkę w kolorze wody, w której sobie pływa :D