Największy na świecie niekomercyjny serwis geocachingowy
GeoŚcieżki - skupiające wiele keszy
Ponad 1000 GeoŚcieżek w Polsce!
Pełne statystyki, GPXy, wszystko za darmo!
Powiadomienia mailem o nowych keszach i logach
Centrum Obsługi Geokeszera wybierane przez Społeczność
100% funkcjonalności dostępne bezpłatnie
Przyjazne zasady publikacji keszy

 Wpisy do logu Warszawska Ciemna Masa Kretyniczna 06.2019    3x 3x {{log_note}} 5x  

3110219 2019-06-29 22:15 zueira (user activity4030) - Uczestniczył w spotkaniu

Impreza  ma trwać do wschodu słońca. Czyli, jeśli dobrze rozumiem, do 4:16 mniej więcej.

Idę na zajęcia sportowe o godzinę wcześniej niż co tydzień. Biorę prysznic na zapas, bo nie wiem, czy przetrwałabym noc na brudasa. Pakuję do sakw kilka niezbędnych drobiazgów: dwie butelki oligocenki, butelkę wkładu własnego, trochę prowiantu, kubek, żeby nie złapać mononukleozy od współuczestników, ciuchy od komarów, karimatę, żeby się móc przespać w połowie imprezy, pisadło w celach oczywistych i kostium kąpielowy, bo nigdy nie wiadomo, kiedy się przyda (później mi proponowali zamieszkanie w garażu, bo na pewno się wyprowadziłam z domu. Ale to nieprawda, bo nie miałam szczoteczki do zębów). W połowie czynności kompresowania rzeczy w sakwach słyszę hałas z ulicy, wyglądam przez okno i widzę jadącą Masę. Wychodzę kilka minut później. Gonię Masę najpierw skrótem, potem trasą, ktoś mówi przez megafon, może to oni? dogoniłam?! „...katolikiem... potrzebujesz zbawiciela... każdy może się na nowo narodzić...” Nie, to nie oni, gonimy dalej. Telefon Organizatora, dojechali na miejsce; przepraszam za spóźnienie, będę za pięć minut. Po  pięciu minutach Organizator macha do mnie odłamanym od roweru pedałem i oświadcza, że wszyscy, co byli na Masie, już pojechali, a i on się zaraz oddali na przerwę techniczną.

Niespodziewaną wolną godzinę piętnaście przeznaczyłam na – a jakże – poszukiwania dwóch skrzynek, które ku swemu miłemu zaskoczeniu znalazłam.

Druga część imprezy rozpoczęła się pod Mostem Średnicowym po dwudziestej drugiej, czyli coś koło zmroku. Po skrzynkę wymienioną w opisie nie poszedł nikt, bo moment nie był jednak najszczęśliwiej wybrany; ciemno już i kupa ludzi, również mundurowych. Przydał się za to cały wymieniony sprzęt upchnięty w sakwach, oprócz kostiumu, bo skrzynka jest za wysoko, żeby do niej dopłynąć wpław.

Wymiana kretów przebiegła pomyślnie. Zgarnęłam Organizatorowi (n+1)/2 świeżo utworzonych kretów, które przyniósł, nie licząc jednej kretoskrzynki mobilnej, za to złożyłam u jego stóp trzy inne, świeżo złowione, na które zareagował entuzjazmem przekraczającym najśmielsze oczekiwania.

Ciąg dalszy imprezy upływał przy akompaniamencie pociągów, które co kilka minut przejeżdżały nam nad głowami. Później przenieśliśmy się dla uniknięcia tłumów na drugi brzeg Wisły, co było chyba kiepskim pomysłem, ale za to moim, by w końcu spod wschodniego końca Mostu Poniatowskiego rozejść się do zajęć w podgrupach, czyli do łóżek (każdy do własnego, o ile mnie pamięć nie myli).

Potwierdzam, że było fajnie i czekamy na następne. A ja nie dostałam pamiątkowego magnesu ani certyfikatu LTF (Last To Find).