2019-05-20 13:07
miiol
(
1805)
- Found it
Początek tygodnia, poniedziałek, więc baterie jeszcze pełne po brzegi po łikendowym ładowaniu - nawet mimo ponad trzydziestu kilometrów spaceru po Berlinie w ramach sobotniego GIGA iwentu, piękna pogoda za oknem i, co nie mniej ważne, wizja nadciągającej burzy - zgodnie z przewidywaniami prognozy pogody (mniejsza o to, że znów się nie sprawdziła). Tyle wystarczyło, żebyśmy zafundowali sobie spontaniczną, rowerową przejażdżkę na daleką północ miasta podołapywać kilka skrzynek, które mieliśmy policzone i innych okolicznych, wieczorową porą. Jezioro Umultowskie piękne o tej porze dnia (jeszcze jasno, więc liczy się jak dzień). W tej okolicy bywamy niezbyt często, więc wszystko dla nas było nowe i wszystko nam się podobało. Okoliczne domy fiu fiu, prawie jak "Dynastia". Na kordach poszło szybko i sprawnie, tylko troche szkoda, że przepłoszyliśmy pasące się przy samym gwiazdorze sarny. Tylko nam śmignęły. Ale skrzynka cała. I tu niespodzianka. Dla nas to stanowczo nie jest mala skrzynka, matko i córko, ile tu dobra, no prawdziwy mikołajowy bezdenny wór z prezentami. Można by się zastanowić nad zmianą rozmiaru, bo to albo prawdziwie gigantyczne small albo raczej piękny regular. Szczęśliwie mimo wspomnianego spotkania z okoliczną fauną udało nam się podjąć skrzynkę bez strat w ludziach i sprzęcie, nie licząc kilku zadrapań, bo trawy i jakieś kolczaste krzaczory tu do pasa miejscami. Dziękujemy Ojcu Założycielowi za zabawę, piękne widoki i taki prezent, jak i za zafundowanie nam pięknego wieczornego spaceru. Pozdrawiamy i do zobaczenia gdzieś na keszerskim szlaku.