To ostatnia z dzisiejszych Warszawskich, bo na pociąg trzeba było zdążyć. Głęboko łapkę trzeba było wsadzić - ale kesz był na swoim miejscu, choć miałem chwilę zwątpienia, ze względu na to, że wzięto się tam za porządkowanie otoczenia (posadzono trawę). Super miejsce - ciekawy obiekt - i mimo, że w środku miasta - cisza i spokój. Już nie pamiętam co tam wziąłem - natomiast zostawiłem na pewno zwyczajowo znaczek
KOEDu. Dzięki za pokazanie takiego ciekawego miejsca.