Miejsce jak najbardziej adekwatne do nazwy kesza. Cholera! Chyba jest ten teren objęty jakimś monitoringiem wizyjnym, bo po 20 minutach naszej bytności na obiekcie (mojej i syna) pojawił się samochodzik typu van. Wjechał na "taflę" z dużą prędkością, po czym zatrzymał się w niekrępującej odległości.