Jako że tego dnia już się trochę rzucaliśmy w oczy, to postanowiliśmy skorzystać z dyskretniejszego wejścia. Tunel jak tunel, byłoby przyjemniej gdyby nie trzeba było się pochylać, ale taka to specyfika tego rodzaju miejsc. Kilka razy myślałem, że nabiorę wody, ale ostatecznie kalosze dały radę, choć duży w tym udział rozpoznania robionego przez Werronę. Niezbyt tam pachnie, więc raczej chciałem uniknąć kontaktu z wodą
Mimo wszystko tak na się spodobało, że nawet minęliśmy miejscówkę z keszem, na szczęście szybko się zorientowaliśmy. Dzięki!