Jakże dziwnie musi wyglądać dorosły za dnia właśnie tam.
Okazało się, że początkowo byłem we właściwym miejscu, tylko że akurat szedłem przeciwnie do ruchu wskazówek zegara i pewien element mi zasłonił najważniejsze dane. Drugie podejście i również nic. Dopiero gdy dołączył do mnie Darasek, to wypatrzył cel.
Fajnie było się poczuć jak dziecko... Nati z dołu nas dzielnie dopingowała. Potem mały spacerek i finał nasz.
Dziękujemy!