Wracaliśmy sie po Łodzianina bo zapomnialem ze wisi na mapie..
bezmagnetyk wyczajony na koordach. Śmiesznie było, bo każdy poszedł w swoją stronę niuchać za jeszem, a on siedział w miejscu w którym sie rozdzieliliśmy (i tym samym sprawdziliśmy je na sam koniec)