Największy na świecie niekomercyjny serwis geocachingowy
GeoŚcieżki - skupiające wiele keszy
Ponad 1000 GeoŚcieżek w Polsce!
Pełne statystyki, GPXy, wszystko za darmo!
Powiadomienia mailem o nowych keszach i logach
Centrum Obsługi Geokeszera wybierane przez Społeczność
100% funkcjonalności dostępne bezpłatnie
Przyjazne zasady publikacji keszy

 Wpisy do logu Szczudłak Henrykowski    {{found}} 16x {{not_found}} 0x {{log_note}} 0x  

2987151 2019-02-07 22:21 black_fox (user activity634) - Znaleziona

Nie będę ani oryginalny, ani obiektywny. Co prawda mamy dopiero początek lutego, ale ten kesz to jak na razie najbardziej irytująca skrzynka z jaką przynajmniej w tym roku przyszło mi się zmierzyć. Na początku stycznia po ocenie trudności ruszyłem w teren zebrać dane. Na miejscu czekał na mnie pierwszy zonk - i to nie jeden. Idąc po dane do ustalenia A pierwszy zonk był w postaci metodyki i dokładności pomiaru, w efekcie czego A mogło wynosić A lub A-1, a w najgorszym wypadku A±1. Przy ustalaniu B to już zupełna aberracja – znaki są białe, czy niebiałe i dodatkowo czy znaki to tylko litery, czy też może każde znaki? Witki mi opadły, więc zrobiłem notatki i dokumentację fotograficzną, po czym zarządziłem odwrót. Wykorzystując złożone wzorce matematyczne, włączając rachunek prawdopodobieństwa, zasady fizyki relatywistycznej, a także odnalezione sumy kontrolne udało się zawęzić A do dwóch możliwości oraz B chyba do 4 możliwości. Pierwszy strzał i pudło. Druga próba sprawdzenia poprawności rozwiązania dała informację o poprawności wyliczonych danych. Kilka tygodni na wyleczenie poranionej psychiki i można ponownie atakować kesza – tym razem już po finał. Teraz to już pewnie prościzna. Żeby było fajniej, to wypadło akurat w nocy. Autor zapewniał, że gdzieś istnieje dogodna ścieżka dojścia do finału. Zapewne jest ona umiejscowiona na peronie numer 9 i ¾ – tym samym, z którego odjeżdża pociąg do Hogwartu, ale nie róbmy może z tego sprawy. Spacer, zmienił się w typowy chaszczing, a chaszczing potem zmienił się natomiast w przedzieranie się przez ciernie. Nieco później na drodze stanęło stado dorodnych jak mamuty dzików. Wszystko w ciemną noc i w pojedynkę. Jak już udało się namówić dziki do zajścia z drogi, co w końcu z niemałymi wyrzutami uczyniły, to okazuje się, że te wszystkie cierpienia było tylko po to, aby znaleźć porzucone na wierzchu pudełko zalane wodą. Fanty trochę pływały, ale logbook dodatkowo zabezpieczony ocalał. Wodę wylałem, logbook przepakowałem do nowej torebki. Wpis zrobiony. Kamień zgodnie z zaleceniami ustawiony, choć nie sądzę, żeby to coś więcej dało. Dziki na pewno przyjdą się tutaj poczochrać, i znowu zrobią swoje.;)Teraz trzeba było poszukać drogi powrotnej do cywilizacji – może uda się znaleźć tą legendarną ścieżkę? Zaplanowałem wyjście na nieco inny kierunek i rzeczywiście ścieżka się znalazła. Kolców było mniej, wykopów poczynionych przez dziki również znacząco mniej. Na końcu ścieżki był tylko jeden malutki problem – kończyła się ona opłotowaniem wysokości ~1,75m. Tak więc znowu odwrót, chaszcze, kolce, dziury i spotkanie z zaprzyjaźnioną rodzinką dzikich świnek. W końcu jakaś droga na horyzoncie. Uff…
Podsumowując gorąco zachęcam wszystkich do podboju Szczudłaka Henrykowskiego. Weźcie tylko ze sobą podręcznik dotyczący liczb urojonych, zapas prozacu, dobry szperacz, maczetę i strzelbę. Przygoda nikogo nie ominie. TFTC. 8-)