O masakra... Wejść to wszedłem, zabieram się do otwierania, uchylam lekko i.... sru! Z prędkością światła że środka wyskakuje wiewiórka! Dobrze, że nie stałem frontem, tylko bokiem do kesza, bo by się to źle skończyło, a tak to tylko rana na palcu, bo musiała mnie zahaczyć pazurem. Mam nadzieję, że była szczepiona.

Po tym potrzebowałem kilka chwil, żeby dojść do siebie i uspokoić walące serce. Dziękuję!