Największy na świecie niekomercyjny serwis geocachingowy
GeoŚcieżki - skupiające wiele keszy
Ponad 1000 GeoŚcieżek w Polsce!
Pełne statystyki, GPXy, wszystko za darmo!
Powiadomienia mailem o nowych keszach i logach
Centrum Obsługi Geokeszera wybierane przez Społeczność
100% funkcjonalności dostępne bezpłatnie
Przyjazne zasady publikacji keszy

 Wpisy do logu Tor Wyścigów Konnych w Rudzie    {{found}} 174x {{not_found}} 3x {{log_note}} 5x Photo 11x Galeria  

2981516 2019-01-27 00:00 rekomendacja Dombie (user activity1928) - Znaleziona

Najpierw miał być dalszy ciąg Bydgoszczy. Ale jak to zwykle bywa rzeczywistość i całe stadko czynników, które z grubsza można by określić jako force majeure spowodowały, że niemal w ostatniej chwili postanowiliśmy wyruszyć do Ksawerowa, żeby dokończyć to, co pozostawało niedokończone. Niestety, było już zbyt późno, żeby skutecznie umówić się na herbatkę z Ojcem Założycielem, ale kto wie, może jeszcze w te okolice powrócimy...

Kiedy już załatwiliśmy temat rogatek Ksawerowa i schroniliśmy się w ciepełku keszowozu zaczęliśmy rozważania nad dalszym ciągiem tak udanie rozpoczętego wieczora. Zasadniczo naszym celem było podjęcie pozostałych do podjęcia keszy z ksawerowskiej ścieżki. Ale już w czasie jazdy tutaj umyśliliśmy sobie, że dorzucimy do tego zacnego grona kilka dodatkowych rodzynków. Innymi słowy, nie chciało nam się łoić kesza za keszem, a jedynie wybrać kilka smakowitych kąsków i wpleść je zgrabnie w ksawerowską trasę.

Z mapy wynikało, że jakoś tak najbliżej mieliśmy do północnego witacza. Taka kolejność wydawał się również sensowna, ponieważ potem wystarczyło już tylko zjechać na południe do Willi Hoffmana i złupić pozostałą piątkę przemieszczając się na zachód. Tyle tylko, że dojazd do witacza okazał się być lekko pokręcony, ale za to wyprowadzał nas w sąsiedztwo kilku potencjalnie ciekawych rodzynków. Zaczęliśmy je sobie oglądać, no i którymś tam z kolei okazał się ten kesz. Ja tam nie miałem za bardzo ochoty na obsikane urbeksy, ale kiedy Werrona usłyszała szczegóły, zobaczyła foty i dowiedziała się, kto jest Ojcem Założycielem to oświadczyła, że ona i tak się zamierza tam wybrać sama, a ja mogę sobie jechać w diabły i niech mnie porwie buka... No dobra, ujęła to trochę inaczej... W gruncie rzeczy, zrobiła to w taki sposób, że nie miałem wyjścia...

Najpierw więc strasznie dziurawą drogą (już wiem, gdzie poprzednicy obrywali sobie w tych okolicach zderzaki) dotarliśmy do celu. A potem zgłębiliśmy się w straszne i ciemne knieje, by po chwili, punktualnie o północy stanąć przed monstrualnym, czarnym zamczyskiem...

Niesamowity klimat miało dziś to miejsce. Mocno już zdziczałe otoczenie, tajemniczy staw, coraz bardziej gęstniejąca mgła i cisza... No i ta budowla... To, co odkryliśmy w środku (i uwieczniliśmy na fotografii) nie pozostawia złudzeń...

Bardzo mi się tu podobało. Najbardziej ze wszystkich dzisiejszych miejsc.

Dzięki za te chwile!

PS. Skrzyneczka jest znakomita bez dwóch zdań. Zgadzam się z poprzednikami, że przydałoby się jej jeszcze tylko jakieś klimatyczne maskowanie. Ja mimo jego braku daję rekomendację dzięki dodatkowym okolicznościom - zimowa aura, gęstniejąca mgła, północ i... ta cisza...

Obrazki do tego wpisu:
Cała prawda o tym miejscu...
Cała prawda o tym miejscu...