Byliśmy pod samą wierzbą. Pokrzywy na 1,5 m, ale dzielnie przedarłem się przez nie. Kilka kroków od drzewa dopadł mnie rój-gigant owadów. Nie dało rady zaczerpnąć powietrza - z przykrością musiałem zrezygnować. Odwiedzenie skrzynki o tej porze roku polecam ekstremistom lub wyposażonym w strój pszczelarza
Kiedyś pewnie tu powrócę. Pozdrawiam :)