Wpisy do logu Emilka - DNA
391x
10x
15x
11x Galeria
2019-01-07 23:55
Dombie
(
1928)
- Znaleziona
Początkowo plany były trochę inne. Już w zeszłym roku zamierzaliśmy wrócić do Ksawerowa, żeby dokończyć sobie pewną miłą ścieżkę, a potem jeszcze poszwendać się w bliższej i dalszej okolicy. Wtedy w ostatniej chwili zmieniliśmy plany, a tym razem zmieniliśmy plany właściwie prawie od razu. No i zamiast Ksawerowa padło na stolicę. A że oboje z Werroną mamy tu jakoś duże zaległości to było w czym wybierać. W końcu zdecydowaliśmy się na okolice Cytadeli - bo łażenia niedużo, a i główny punkt programu, czyli ścieżka straconych, zapowiadał się ciekawie.
Po zakończeniu działań keszowniczych w rejonie Cytadeli zaczęliśmy odwrót w kierunku naszych domostw. Jednakowoż, zależało mi, żebyśmy jeszcze odwiedzili całkiem po drodze dwa miejsca, w których byłem już, kiedy kilka dni temu serwisował mi się keszowóz, a ja się nudziłem. Miejsca odwiedziłem, ale ze względu na dzienną porę nie chciałem robić tam jakiejś wiochy i palić TAKIE kesze. Bo to są miejsca na nocne podejmowanie. Werrona wykazała się tutaj daleko idącą wyrozumiałością (za parę godzin miała się budzić "rannym utrom" i gnać do roboty) i kooperatywnością (jednego z tych keszy Werrona podjęła była już sobie sama). No i pojechaliśmy do nich...
Ten kesz jest nadzwyczaj bezczelny. I to właśnie jest w nim najpiękniejsze.
Jest bezczelny, jak gołąb dziobiący bułę z fastfuda, którą trzymasz w ręku, albo jak wrona, która z wysokości nieba sra komuś centralnie na czapkę. Nie wiem skąd mi się wzięły akurat takie właśnie ornitologiczne porównania, ale inne nie nadają się do druku z różnych powodów. Dlatego sobie odpuszczę. Keszowi temu daję ocenę znakomitą z przyjemnością. A mimo, że podejmowałem go w mroźną, zimową północ, to i tak miałem wrażenie, że gapi się na mnie pół świata, pokazuje mnie sobie palcem i mówi: 'Co ten kolo tam robi, he?".
Dzięki wielkie - bardzo fajny kesz! Oby żył jak najdłużej :)