Wpisy do logu [MW] Przystanek Niepodległość 36x 4x 3x 1x Galeria
2018-12-22 01:45 Dombie (1928) - Znaleziona
Właściwie to "pokalendarzowe" afterparty miało się skończyć przy cycku, ale tak się rozochociliśmy (przynajmniej część z nas), że zapragnęliśmy jeszcze jednego ?TFa. Szansa na zastąpienie znaku zapytania literką "F" była znikoma, ale jeśli chodzi o literkę "S" - pojawiło się kilku kandydatów. W końcu uznaliśmy w jakże uroczym, kameralnym, czteroosobowym gronie, że rzeczonego eSa wyhaczymy tutaj. Iwonia co prawda dość przekonująco przekonywała, że sprawa nie jest taka prosta jakby się mogło wydawać, ale ekipa była silna.
I tutaj dochodzimy do wyznania. Otóż dla mnie całkowicie i absolutnie niekwestionowaną bohaterką tego kesza jest Werrona. Normalnie, Oscar za rolę pierwszoplanową i to bez żadnych wątpliwości i bez jakiejkolwiek konkurencji.
Najpierw zakazała mi jechać po kałużach. Nie będę się zwierzał DLACZEGO. Może Werrona sama to zrobi. Zakaz (a właściwie wizja ewentualnych konsekwencji jego złamania) był jednak na tyle przekonujący, że posłusznie go wykonałem.
Potem wykonała akcję, która wprawiła mnie w stan szoku. Werrona dość często wykonuje takie akcje. Czasem przechodzi sobie przez rzekę, czasem wchodzi sobie na wieżę, czasem kontaktuje się z ropą, a w innych sytuacjach przynosi na plecach szafę. Ale to, co zrobiła dzisiaj wykracza poza wszelkie granice ludzkiej (a przynajmniej mojej) wyobraźni. Do tego stopnia, że boję się nawet o tym opowiedzieć. Jeśli Werrona stwierdzi, że opowie sama, to opowie sama.
Jakby tego było mało, to po ewidentnym wprowadzeniu się w stan podwyższonej świadomości w rezultacie wykonania działań opisanych nie wprost w akapicie poprzednim, Werrona stanęła sobie z boczku i przyglądała się jak nasza pozostała trójka... szuka. Stała tak chwilę i stała, po czym dało się słyszeć: "Q*#!%&, Jak wy możecie tego nie widzieć, że..." I dalej nie mogę dokończyć ze względu na to, że musiałbym dokonać paskudnego spojlingu. Dodam jedynie, że Werrona była w owym czasie pozbawiona okularów, które sobie zepsuła była w czasie myszkowania po lesie za kalendarzem. Dodam również, że znajdowała się w odległości przynajmniej jakichś 18,5 metra od obiektu, który skomentowała, a który Matka Założycielka sklasyfikowała jako klasę mikro. Dodam również, że była noc ciemna i syficzna mgiełka od deszczu i diabli jeszcze wiedzą czego, co tam unosi się w powietrzu stolicy.
No i tyle w temacie.
"One-man show".
A ściślej mówiąc to "one-woman show".
A sam keszyk bardzo znakomity - ślicznie za niego dziękuję!