2018-11-10 04:55 Dombie (1928) - Znaleziona
Moje wredne kolano (ech, te geny...) całą noc jakoś współpracowało, ale tutaj postanowiło, że zaczyna mieć dosyć :(
I choć znalezienie nastąpiło metodą "z marszu" (właściwie bez zatrzymywania się), co pozwalało mieć jakiś cień nadziei, że nasz plan się uda, to musieliśmy wyprawić się teraz w kierunku Urzędu Gminy, a potem... wracać tą samą drogą. Trochę to było mało motywujące, ale też pocieszaliśmy się, że dalej już będzie z górki na pazurki. Jeszcze wtedy nie zauważyłem, że... w swoich wyliczeniach minimum jakoś nie uwzględniłem konieczności zrobienia kolejnej odnogi "w tę i z powrotem" do północnego z ksawerowskich witaczy... Bez niego nasze minimum było... o jeden mniejsze niż to prawdziwe minimum... Ale to wszystko miało wyjść na jaw dopiero później. Póki co, zachęcony szybkim podjęciem postanowiłem się spiąć, sprężyć i wzmocniwszy się soczkiem jabłkowym wrzuciłem "czwórkę" :)
Dzięki za tego szybkiego, ale bardzo eleganckiego kesza!