W obawie przed brakiem kesza na początku się trochę zawahałem, czy jest sens się po drodze zatrzymać, ale Nati mnie przekonała. I co? Słusznie, bo kesz leżał na kordach na ziemi. Po wpisie zostawiliśmy zgodnie z podpowiedzią. I nawet certy się nam trafiły. Dziękuję! :)