Coś mi ten napis na kamieniu spokoju nie dawał (bo niby jak nasza tankietka mogłaby ustrzelić Pzkpfw III? no ale co tam, na wojnie cuda się zdarzają). Problem w tym, że książe Ratibor był dowódcą Pzkpfw IV i w takim na przedpolach Warszawy zginął. "Czwórki" to już za Chiny Ludowe TKS nawet nie uszkodzi. Załączam zdjęcie spalonego czołgu księcia Ratibora. Pochodzi z pamiętnika kolesia, który chyba wie o czym pisze. Nazywa się Helmut Ritger, we wrześniu 1939 był d-cą kompanii i adjutantem 11 pułku, wktórym służył von Ratibor. Ritger zdaje się dobrze pamiętać ten epizod gdyz Pzkpf IV było wtedy bardzo mało, w całej 1 Dyw. Lekkiej było ich raptem kilka sztuk. O czołgu von Ratibora pisze, iz wykończyła go nasza artyleria przeciwpancerna, co wydaje się bardziej prawdopodobne niż pojedynek z TKS-em.
Obrazki do tego wpisu:Wrak czołgu księcia von Ratibora