Hmmm... Ja to nawet już górę zwiedzałem, gdy zauważyłem pewien atrybut, który zdecydowanie zaprzeczał konieczności przebywania w tym miejscu.
Zszedłem na ziemię, odczekaliśmy, aż samochód odejdzie sprzed domniemanego miejsca ukrycia kesza i zrobiliśmy co trzeba.
Dziękuję!