Wpisy do logu Autostopowicz Wanoga I 119x 0x 12x 41x Galeria
2018-10-10 11:30 JAsiek. (5440) - Znaleziona
Znaleziona i zabrania.
Bardzo podoba autostopu. Kiedy jeszcze nie miałem auta (a nawet kiedy je już miałem) regularnie korzystałem z tego sposobu podróżowania. Teraz sam chętnie zabieram autostopowiczów albo nawet nagabuję ludzi, żeby wsiedli to ich podwiozę. Niekiedy ludzie się boją, i mówię tu zarówno o tych przeze mnie nagabywanych jak i o tych kierowcach, którzy widząc wyciągniętą rękę udają, że nie widzą człowieka w potrzebie. Czasem w rozbrajającej szczerości pytali mnie przez okno samochodu: "ale nie zabije mnie pan co?". Czy ja wyglądam jak morderca? Może kobiety by się mniej bali. Kobiety zresztą mają dużo więcej atutów przy korzystaniu z autostopu, przypomina mi się tu choćby okładka "the pros and cons of hitch hicking":
Najczęstsza trasa którą pokonywałem stopem?
Z mojego miasta do sąsiedniej Łodzi a nawet częściej w drugą stronę. To wszystko przez nasze środki transportu zbiorowego, które przy byle pretekście przestawały jeździć. Tramwaj zakopywał się w zaspie śnieżnej, albo utknął w kałuży pod wiaduktem albo znów wiatr zerwał trakcję... Czasem po prostu nie przyjechał bo było za zimno lub za ciemno. A czasem zupełnie nie wiem czemu. W takich sytuacjach "okazja" była często jedyną szansą aby dotrzeć na zajęcia na uczelni na czas albo żeby w ogóle wrócić do domu.
Najdłuższa trasa?
Z Żarnowca do Konstantynowa z jedną przesiadką w Wejherowie. Jakbym chciał to bym z tego Wejherowa mógł jechać nawet do Sosnowca. Trafił się kierowca zawodowy, któremu nudziło się po drodze i bardzo się ucieszył, że będzie miał z kim pogadać. Oczywiście wkręcałem go mocno w geocaching, ale w sumie nie wiem czy załapał bakcyla.
Najfajniejsza przygoda?
Zgubiłem w autostopie telefon. Siedziałem na tylnej kanapie i mi wypadł z kieszeni. A to był rok chyba 2004. Telefon wtedy dużo trudniej dostępny niż dziś. Dzwoniło się jeszcze z budek telefonicznych a jak ktoś miał komórkę to było coś. I nabyłem sobie tę komórkę właśnie przed wakacjami jakoś, tym większa byłą moja rozpacz, że pojechała w nieznanym, mi samochodzie. Bez większej nadziei zadzwoniłem z budki telefonicznej raz, potem drugi. Nic. Na wieczór postanowiłem zadzwonić jeszcze raz, pan odebrał i zadeklarował, że mi ten telefon przywiezie w to miejsce gdzie mnie wysadził. I nie chciał za to ani grosza, nawet piwa nie wziął. Do tej pory pamiętam tego uczciwego człowieka. Chwała mu.
Największy przypał?
będąc na wakacjach na zadupiu łapaliśmy z bratem okazję, żeby pojechać 5km do sklepu. Kiedy chcieliśmy się wrócić na kemping nie mogliśmy złapać żadnej okazji, aż wreszcie zatrzymał się chłopak z dziewczyną w lśniącym BMW. Wskoczyliśmy do tyłu. W aucie było tak czysto i pachnąco jakby wyjechało z salonu. Kiedy wysiadałem rozerwała mi się foliówka z ziemniakami i te upiaszczone pyry zafajdały mu dywaniki. Wstyd mi do dzisiaj.
Najfajniejszy autostopowicz którego podwiozłem?
Pani z dzieckiem w wózku. Miała do domu może z 1,5 km, wyszła sobie po prostu na spacer ale akurat zrobiła się taka ulewa, że wycieraczki na najwyższych obrotach nie dawały rady. Jak mijałem kobietę idącą chodnikiem to najpierw skupiłem się na tym, żeby jej z kałuży nie ochlapać, dopiero potem zobaczyłem wózek. Od razu się zatrzymałem. A pani w ramach wdzięczności zaprosiła na kawę i ciasto. Niestety nie mogłem skorzystać ale do tej pory jak się mijamy na mieście to sobie dzień dobry mówimy :)
Autostop to świetna idea. Dziś trochę rozwinięta przez carsharing. Ale najwięcej uroku ma w tej podstawowej formie, kiedy nie wiadomo ile czasu zajmie łapanie okazji a podróżuje się za jeden uśmiech :) Dzięki za bardzo fajnego kesza.
KLIK.