Logs #8 Szlakiem Sekulskich Mogił
51x
2x
1x
2018-10-05 19:30
Dombie
(
1928)
- Gevonden
Wreszcie nadszedł czas na kolejną nocną wyprawę keszową z Werroną. Tym razem zdecydowaliśmy się na Siedlce, które kuszą mnogością wysoko ocenianych skrzynek. Wprawdzie wstępny plan zakładał zdobycie wszystkich czterech siedleckich ścieżek i - być może - dorzucenie do nich jeszcze kilku najlepszych rodzynków "nieścieżkowych", ale nasze nocne wyprawy mają dość jednoznacznie zdefiniowane ramy czasowe, a poza tym w nocy w niektórych miejscach szuka się łatwiej, a w niektórych trudniej. Na dodatek, my się raczej nie nastawiamy na ilość i statystyki. Równie ważna (a może i ważniejsza) jest okazja do pogadania na różne tematy i napicia się soczku jabłkowego na ławce w parkuDlatego ostatecznie decydujemy się na siedleckie centrum (bez okolic) plus Lasek Sekulski. Plan był prosty - przyjechać do Siedlec jeszcze za jasności i odwiedzić Lasek w promieniach zachodzącego słońca, a potem wrócić sobie spacerkiem do centrum, coś zjeść i napić się herbatki w jakimś miłym lokalu, a kiedy się już mugolstwo ulokuje przed swoimi telewizorami ruszyć na nocne łowy :-)
Po odwiedzeniu ośmiu keszy zgromadziliśmy jedynie dwa numerki potrzebne do namierzenia finału. Możliwe, że słabo szukaliśmy, a może jednak numerki wcięło. Tak, czy inaczej dzięki nieocenionej pomocy Matki Założycielki uzupełniliśmy nasze numerkowe braki i zaniedbania i mogliśmy przybyć tutaj. Ciemność już była wokoło całkowita. Wiecie, jak to jest - czasami, w księżycową noc potrafi być tak jasno, że nawet w lesie można się poruszać bez żadnej latarki. A czasem noc jest czarna jak smoła. No i tak było dzisiaj. Mimo latarek na kordy dotarliśmy więc trochę po omacku. Z opisu wiadomo było, że trzeba będzie kopać, ale liczyliśmy trochę na wsparcie psa, a trochę na to, że miejsce kopania okaże się... hmmm... w jakiś sposób charakterystyczne...
Kesza ostatecznie znaleźliśmy, ale cały czas mam wrażenie, że zdecydował o tym raczej przypadek niż świadome działanie. I może dlatego ten finał nas chyba odrobinkę rozczarował. Wcześniejsze śliczne maskowania w dużej różnorodności sprawiły, że zawiesiliśmy mu chyba w naszych głowach poprzeczkę bardzo wysoko. A może wszystkiemu winna nocna pora...
Mimo tej drobnej obiekcji, cały projekt bardzo mi się podoba i bardzo cieszę się, że udało się go nam w całości zrealizować. W całości, ponieważ wracając do centrum Siedlec na nocne miejskie keszowanie zahaczyliśmy jeszcze o numer jeden :-)
Dzięki wielkie za tę przygodę!