Największy na świecie niekomercyjny serwis geocachingowy
GeoŚcieżki - skupiające wiele keszy
Ponad 1000 GeoŚcieżek w Polsce!
Pełne statystyki, GPXy, wszystko za darmo!
Powiadomienia mailem o nowych keszach i logach
Centrum Obsługi Geokeszera wybierane przez Społeczność
100% funkcjonalności dostępne bezpłatnie
Przyjazne zasady publikacji keszy

 Wpisy do logu Paski odblaski    {{found}} 123x {{not_found}} 2x {{log_note}} 0x  

2918204 2018-10-05 17:30 Dombie (user activity1928) - Znaleziona

Wreszcie nadszedł czas na kolejną nocną wyprawę keszową z Werroną. Tym razem zdecydowaliśmy się na Siedlce, które kuszą mnogością wysoko ocenianych skrzynek. Wprawdzie wstępny plan zakładał zdobycie wszystkich czterech siedleckich ścieżek i - być może - dorzucenie do nich jeszcze kilku najlepszych rodzynków "nieścieżkowych", ale nasze nocne wyprawy mają dość jednoznacznie zdefiniowane ramy czasowe, a poza tym w nocy w niektórych miejscach szuka się łatwiej, a w niektórych trudniej. Na dodatek, my się raczej nie nastawiamy na ilość i statystyki. Równie ważna (a może i ważniejsza) jest okazja do pogadania na różne tematy i napicia się soczku jabłkowego na ławce w parku ;-)  Dlatego ostatecznie decydujemy się na siedleckie centrum (bez okolic) plus Lasek Sekulski. Plan był prosty - przyjechać do Siedlec jeszcze za jasności i odwiedzić Lasek w promieniach zachodzącego słońca, a potem wrócić sobie spacerkiem do centrum, coś zjeść i napić się herbatki w jakimś miłym lokalu, a kiedy się już mugolstwo ulokuje przed swoimi telewizorami ruszyć na nocne łowy :-)

Rację miał von Moltke, kiedy stwierdził że żaden plan nie przetrwa pierwszego kontaktu z wrogiem. Zanim się doczłapaliśmy ze stacji kolejowej na teren operacyjny i zanim się zorientowaliśmy co i jak w terenie, zrobiła się 17.30. Została nam w najlepszym razie godzina dziennego światła. Aż tak bardzo nas to znowu nie wzruszało, bo lasek okazał się całkiem sympatyczny - miejscami nawet dość ładny. Wymyśliłem sobie, że zaczniemy od kesza z numerkiem cztery, potem zrobimy kółko po lesie docierając do finału, a numerek 1 "zaliczymy" wracając do Centrum. W tym całym planowaniu jakoś umknęło mi, że pomiędzy keszami ścieżkowymi jest tu jeszcze jeden dodatkowy rodzynek:-)Wyprawa zaczęła się więc od drobnej konfuzji.

- To tu - mówię do Werrony

- To nie tu. To tam, wzdłuż tej ścieżki - mówi Werrona i idzie tam chowając się za krzakami.

- To tu - wołam do Werrony, bo właśnie widzę, że dwa metry od krzyża, pod krzaczkiem leży sobie rozbebeszony klipsiak z naklejką OC.

- Nie, to tu. Właśnie jestem na kordach - woła Werrona gdzieś z lasu.

Wszystko dobrze się skończyło, choć kiedy teraz patrzę na zdjęcia z zakładania tego kesza i widzę wpisy Nanette i Rubina, to zaczynam mieć wątpliwości, czy klipsiak, którego znaleźliśmy i doprowadziliśmy do ładu wierząc, że naprawiamy popsutego kesza i zaczynamy wyprawę od dobrego uczynku, jest rzeczywiście tym, co powinniśmy tu znaleźć... Pewnie zweryfikują to kolejni znalazcy, a może Właściciel.

Tak, czy inaczej dziękuję za pokazanie tego miejsca i za kesza!