Tektury i koce świadczą o tym, że działobitnia jest zamieszkana, ale staraliśmy się nie zakłócać niczyjego spokoju. Przy skrzynce było bardzo wesoło (choć i z nutą tragizmu), bo dane mi było usłyszeć od Nannette historię spotkania z panem Tadeuszem, którego także ciężki los dosięgnął.