Największy na świecie niekomercyjny serwis geocachingowy
GeoŚcieżki - skupiające wiele keszy
Ponad 1000 GeoŚcieżek w Polsce!
Pełne statystyki, GPXy, wszystko za darmo!
Powiadomienia mailem o nowych keszach i logach
Centrum Obsługi Geokeszera wybierane przez Społeczność
100% funkcjonalności dostępne bezpłatnie
Przyjazne zasady publikacji keszy

 Wpisy do logu Snuffer- "Strzelcy Kaniowscy"    {{found}} 73x {{not_found}} 6x {{log_note}} 1x Photo 6x Galeria  

2867888 2018-08-13 18:30 Dombie (user activity1928) - Znaleziona

Na ten wyjazd służbowy czekałem z przyjemnością, bo wiedziałem, że mogę wplątać w niego moich Hobbitów i połączyć przyjemne z pożytecznym. Plan był bardziej ambitny - mieliśmy wyjechać znacznie wcześniej, ale - jak mówił von Moltke - żaden plan nie przeżyje pierwszego kontaktu z nieprzyjacielem. W rezultacie okazało się, że z tego dzisiejszego dnia zostało nam już bardzo niewiele. A ponieważ mieliśmy jeszcze pewne zamierzenia związane z naszą lokalizacją docelową, to postanowiliśmy wybrać sobie losowo jakieś dwa kesze, które będą całkiem po drodze i które dałoby się podjąć względnie szybko.

Ten był pierwszym z nich. Trochę się obawialiśmy, że przez prawie dwa lata od ostatniego podjęcia kesz mógł dość poważnie zmienić swój stan skupienia, a i jego otoczenie również mogło ulec istotnym przekształceniom utrudniającym zlokalizowanie delikwenta. Z drugiej strony właśnie to, że dość dawno nikt go nie podejmował zwiększało jego atrakcyjność. Osobiście bardzo lubię taką geoarcheologię :)  Poza tym kesz jest "kordowy" co na ogół ułatwia znalezienie i choć w lasach kordomierze zaczynają żyć swoim życiem to zawsze jeszcze można liczyć na keszerski "nos" i odrobinę szczęścia.

Na miejscu od razu okazało się, że niektóre rzeczy się nie zmieniły przez te niemal dwa lata, które minęły od poprzedniego znalezienia. Nadal nie ma tutaj zasięgu:)To bardzo ważna informacja i za nią dziękuję poprzednim znalazcom, bo dzięki niej przygotowaliśmy sobie wszystkie potrzebne fotki i opisy, kiedy jeszcze znajdowaliśmy się w obszarach objętych zasięgiem. Zadowoleni, że uniknęliśmy pułapki ruszyliśmy "w teren". A ponieważ zazwyczaj dajemy sobie najpierw trochę czasu na oględziny obiektu upamiętnionego keszem i inne takie "nie-do-końca-keszownicze" elementy keszowania, to dopiero kiedy po zakończeniu tych aktywności wkroczyliśmy "w knieje" zacząłem uruchamianie kordo-namierzacza. A ponieważ nie zabrałem z samochodu garmina, to sądziłem w swej naiwności, że uda mi się go zastąpić namierzaczem w telefonie. Ten oczywiście zastrajkował ze względu na brak zasięgu :D  Pomyślałem sobie jednak, że do kesza jest już bliżej niż do samochodu i... lenistwo wygrało. Oczywiście tylko na chwilę, bo szukanie właściwego spojlerowego drzewka, keszowego dołka i skryjówkowego pieńka bez kordomierza jest w tym miejscu trochę podobne do prób wygrania szóstki w pewnej znanej grze liczbowej. W końcu nie pozostało nam nic innego, jak wrócić do samochodu po garmina i podjąć kesza po bożemu. No i tym razem poszło jak z płatka. Co prawda kordy trochę tańczyły i ciągle nie mieliśmy pewności, czy jesteśmy we właściwym dołku, ale Mi-Mi zaprezentował swój keszerski siódmy zmysł i kujnął swoim patykiem w miejsce skryjówkowe za pierwszym kujnięciem.

Sam kesz trzyma się nadspodziewanie dobrze. Wprawdzie przenika go już trochę charakterystyczna leśna tkanka, ale w środku jest w miarę, a i logbook, mimo lekkiej wilgotności nadaje się jeszcze do pisania. Trzeba jedynie zachować elementarną ostrożność przy przewracaniu stron i nie naciskać za mocno długopisem :)

Postanowiliśmy nie ingerować zanadto w życie kesza, bo skoro przetrwał te prawie dwa lata, to jeszcze pożyje. Ale zapakowaliśmy go bardzo starannie w chroniący go przez całe życie czarny worek i przymaskowaliśmy najstaranniej jak mogliśmy.

Dzięki za tę przygodę i pokazanie ciekawej miejscówki!