Kordy wyznaczone, więc sru po finał. Początkowo wytypowałem zły obiekt, przez co straciliśmy kilkanaście minut, na szczęście jakiś czas później kordy na mapie zaczęły z nami współpracować i pokazały bardzo dokładnie miejsce ukrycia. Ledwo co to dojrzeliśmy. Faktycznie finał godny finałowi! Rozegraliśmy ostatnią rozgrywkę z komarami. Niestety to one wygrały. Byliśmy cali pogryzieni... Dziękuję za dwa wspaniałe spacery i przygody z keszami. Zostawiam zielone.