To miejsce też dobrze znane ze "służbowych" wyjazdów, więc mniej więcej wiedziałem, czego się spodziewać. Na szczęście prawie nikt się nie kręcił, no może za wyjątkiem jednej osoby, która szwędała się przy domostwie obok, całkowicie nieświadoma, co tu się w krzaczorach wyprawia.
Dziękuję!