Trzeci i zarazem ostatni zamek na dzisiejszej trasie. Kiedyś byłem nawet pod wieżą ale wtedy jeszcze nie keszowalem. Po drodze na górę, przy pierwszym pierdyliardzie schodów straciłem rachubę i przestałem dalej liczyć... Wejść się udało ale w pocie czoła.
Kesz dosyć sprawnie namierzony. Dzięki za przyprowadzenie mnie tutaj i kolejny zamek ze ścieżki!