Największy na świecie niekomercyjny serwis geocachingowy
GeoŚcieżki - skupiające wiele keszy
Ponad 1000 GeoŚcieżek w Polsce!
Pełne statystyki, GPXy, wszystko za darmo!
Powiadomienia mailem o nowych keszach i logach
Centrum Obsługi Geokeszera wybierane przez Społeczność
100% funkcjonalności dostępne bezpłatnie
Przyjazne zasady publikacji keszy

 Wpisy do logu Julka    {{found}} 30x {{not_found}} 0x {{log_note}} 1x Photo 5x Galeria  

2858172 2018-08-04 14:50 rekomendacja LadyMoon (user activity5212) - Znaleziona

Z cyklu „Geocachingowe wyprawy Księżycowej Keszerki zwanej LadyMoon”

Odcinek 2 - Bytom - Julka OP8CY2 https://opencaching.pl/viewcache.php?cacheid=46866

Plan oto powstał taki, że podczas naszej "niekeszowej" wyprawy na południe kraju, przejeżdżając przez to jedno z piękniejszych miast w Polsce i wciąż moje ulubione, zatrzymamy się z Charonem7 - właścicielem kesza - na chwilę na serwis, którego to ów kesz niezbędnie wymagał. Ucieszyłam się niezmiernie, bowiem kesz ten od dawna wisiał mi na mapie i cierpliwie czekał na zdobycie, a moja sytuacja zdrowotno - kondycyjna wciąż mi na to nie pozwalała. Zwłaszcza, że kesz ten należy do mojej geościeżki "EXTREMALNY Bytom i okolice", więc mi jako pomysłodawczyni, autorce 20 (z 25) skrzynek i mentorce tejże ścieżki tym bardziej wypada mieć go zdobytego.
Teraz jednak odważyłam się tam zejść, zwłaszcza, że okazja nadarzała się nie byle jaka - wizyta w towarzystwie samego autora. Mogłam się zatem poczuć pewnie i bezpiecznie. A to dla mnie podstawa w takich trudnych miejscach.
Już samo wejście nie napawało optymizmem : zapajęczona czeluść w głąb ziemi a pod nią wodospad.
No cóż, musiałam zmierzyć się z moimi trzema największymi fobiami: pająkami, wodą oraz ciemnościami. 
Weszłam tam w koronkowej, czarnej bluzeczce i krótkich spodenkach, tak jak stałam. Pomyślałam, że przynajmniej na fotkach będę wyglądać elegancko, a nie ciągle w burym moro, obszernych anty-sexi woderach czy innym zgniłozielonym, gumowym kombinezonie zwanym OP1. ;)
Zeszłam ostrożnie w pierwszą część podziemnego systemu - czeluść z wodospadem, rozejrzałam się i zmarłam. Wokół mnie na ścianach było mnóstwo czarnych pająków wielkości pięści, przede mną złowrogo szumiący wielki wodospad niczym Niagara, a za nim głęboka, upiorna kipiel jak wielki kocioł z gotującym się ukropem, dalej podziemny, ciemny, głęboki tunel, wypełniony rwącą wodą i pająkami a na dodatek śliskie podłoże. Nie byłam zachwycona, ale obok na szczęście był Charon, który mnie dzielnie wspierał, więc chcąc nie chcąc musiałam pokonać pierwszą trudność - mur, żeby schodami potem w dół dostać się do środka tunelu. O ile murek pokonałam o dziwo bez problemu ( dobrze, że miałam specjalne buty od pianki, które są antypoślizgowe, to przynajmniej nie ślizgałam się jak niegdyś będąc w takich miejscach w kaloszach czy woderach ) to nade mną na suficie ujrzałam dorodnego kątnika, co przyprawiło mnie o słabość. Bo o ile takie czarne krzyżaki, których tam było mnóstwo, nie były aż tak straszne tak ten rodzaj pająka - kątnik, który jest moją największą zmorą. Na szczęście przemknęłam obok niezauważalnie dla niego, więc nie mógł mi już nic zrobić.
Równie sprawnie pokonałam kolejną trudność: ominięcie potwornej, głębokiej kipieli i wejście w głąb tunelu z wodą, który już miał doprowadzić do samego kesza. 
Tym tunelem szło się co prawda długo, ale nawet spokojnie. Wody było po łydki, więc nawet znośnie. Jedyną przeszkodę stanowiły gdzieniegdzie kamienie pod wodą na dnie, więc trzeba było uważać no i ciekawostką była znajdująca się pod wodą.... żółta hulajnoga. ;)
Ściany i sufity pokryte były oczywiście pajęczynami no i sporej wielkości czarnymi krzyżakami, więc trzeba było mimo wszystko uważać, żeby broń boże któregoś nie dotknąć. Kątników nie namierzyłam, więc wielkiej grozy jako takiej nie było. Jedynie ciągle kłębiące się przed twarzą muszki w licznych ilościach utrudniały oddychanie i fotografowanie.
Kolejny etap czyli przejście z tunelu na podest z drabinami pokonałam za drugim podejściem ( bo za pierwszym się nieco obsunełam po obślizgłej ścianie ). Uff... koniec wody, teraz wspinaczka po drabinach do góry. Można się tu poczuć niemal jak BNT. 
Tu już jest ciepło, sucho tylko niestety wciąż pajęczyny i pająki. 
Docieramy pod jedno z zamkniętych wyjść ( szyb do góry) do pojemnika, Charon czyni serwis, wymienia logbook, pojemnik a ja dokonuję wpisu, po czym rozpoczynam schodzenie po drabinach w dół. Za chwilę jestem już w tunelu, mijamy hulajnogę, potem zbiornik - kipiel, kątnik, murek, wyjście.. uffff. Przeżyłam. :D
Jedno na pewno muszę przyznać: w takim upale, jaki panował na dworze, było mega przyjemnie zanurzyć się w taką chłodną otchłań i zmoczyć nogi we wcale nie lodowatej wodzie. Tego mi właśnie trzeba było. 
I nie szkodzi, że weszłam tam w koronkach. Przynajmniej strój ten pozwolił mi na porządne schłodzenie się i pochlapanie chłodną wodą. A to było bardzo przyjemne uczucie. ;)
Jeszcze smaczku na sam koniec dodaje fakt, iż jestem siódmą (!!!) kobietą zdobywającą Julkę, a ma to dla mnie szczególne znaczenie.
Dziękuję Charonowi za wsparcie i asekurację podczas przeprawy do skrzynki. Bez niego bym tam nie wlazła. Zresztą nie na darmo nosi takiego nicka - przeprawia przecież wszelkie dusze keszerów przez wszelakie wody i przeszkody. :)

Bardzo polecam spacer tą niesamowitą podziemną rzeką, zwłaszcza w takie upały jakie teraz panują. Bo nie ma lepszej ochłody niż woda chłodząca Twoje rozgrzane ciało, do tego w pakiecie ciekawy, podziemny tunel z przeszkodami, które trzeba pokonać, żeby zdobyć upragnioną skrzyneczkę. Adrenalina gwarantowana czyli dokładnie to, za co cenię opencaching. :)

 

Relacja ta ukazała się również na stronie - funpage'u opencaching.pl na FB -> https://www.facebook.com/OpencachingPL/posts/1021553858003812